Jerzy wstał do pracy lewą nogą, cz. 1
Jerzy wstał do pracy lewą nogą. Zresztą jak w każdy poniedziałek. Szef oczekiwał od niego wtedy raportów sprzedażowych za zeszły tydzień a on już od kilku miesięcy nie miał się czym pochwalić, premii nie widział już od kwietnia a jeśli nic się nie zmieni groziło mu zwolnienie. Zrobił sobie kawy
Fu, jak wstrętna lura – skrzywił się i wylał ją do zlewu.
Jakby tego było mało spalił grzanki, które przygotowywał na śniadanie a kot obsikał dywan. W przedpokoju spotkał swojego 14-letniego syna, który powiedział, że ojciec ma się stawić dziś u dyrektora szkoły bo koledzy w toalecie palili papierosy i on się jakoś tam przypadkiem znalazł i weszła wychowawczyni.
Sam jesteś przypadek – pomyślał Jerzy.
Już nieźle wkurwiony perspektywą dzisiejszego świecenia oczami za syna zakładał kurtkę kiedy córka zapytała:
— Tata, a dasz 80 zł? Potrzebuję nową torebkę do szkoły.
— Nie mam !!! – ryknął, trzasnął drzwiami i naprawdę nieźle zapieniony pojechał do pracy.
Polecamy: lista polskich aktorek porno
Tam – tak jak zwykle w poniedziałek pierwsze co zrobił poszedł do gabinetu prezesa i wyświetlił wyniki za zeszły tydzień. Nieźle wkurzony prezes łaskawie powiedział, że daje mu ostatnią szansę i jeśli do końca miesiąca nie sprzeda przynajmniej 20 komputerów to może sobie szukać nowej pracy. Jerzy szykując się do wyjazdu do kolejnych klientów (i modląc się w duchu, żeby dziś coś sprzedać) wszedł do biurowej kuchni napić się dobrej kawy z pracowego ekspresu. Tam przy stole siedział jego kolega po fachu – Janek. Z Jankiem znali się od 4 lat, dlatego Janek nie miał problemu aby dostrzec malujący się wkurw na twarzy kumpla.
— Co, na dywaniku u Starego byłeś?
—Ta – odburknął Jerzy.
—I co?
— I gówno – wymamrotał.
Dużo o Janku można powiedzieć ale na pewno nie to, że nie był skory do pomocy strapionym kolegom a biorąc pod uwagę, że był także stałym bywalcem lokalnych burdeli od razu zaproponował
— Może byśmy poszli po pracy do klubu? Otworzyli nowy klub, fajne dziewczyny…
— Nie mam kasy na dziwki – odpowiedział Jerzy, założył marynarkę i wyjechał do klientów.
Niestety i ten dzień nie okazał się dla niego łaskawy. Z ledwością dało mu się wcisnąć jakiemuś przedsiębiorcy najtańszy komputer.
Jeszcze 8 dni do końca miesiąca a ja mam 19 komputerów do opchnięcia, chyba już powinienem zacząć rozglądać się za nową robotą – kalkulował na zimno
Wchodząc do budynku spotkał swojego rozrywkowego kolegę Janka.